🌗 Facet Nie Wie Czego Chce
Jeśli laska mówi Ci, że ,,nie wie czego chce" albo ,,potrzebuje czasu" lub coś w stylu i zmienia swoje nastawienie względem Ciebie to wiedz, że na widoku ma innego albo innych i jest to dla Ciebie wyraźny sygnał jednoznaczny, że Ciebie nie chce. Raz już dałeś jej szansę i nie skorzystała z niej, ponieważ nie chciała.
Gdy niedawno zaproponowałam, żebyśmy się jednak spotkali, odparł, że już się z kimś spotyka. Szok — napisała Arleta w liście do redakcji, prosząc o radę, jak się zachować w sytuacji, gdy mężczyzna nie do końca wie, czego chce.
to jakiś mit. żaden facet nie pomoże bezinteresownie kobiecie. zawsze jest ukryty jakiś cel, albo podtekst. Zazwyczaj seksualny.
Nie rozumiem skąd ta nagonka na autorkę, że niby nie wie czego chce, jak ma dobrego faceta to chciałaby złego, to jest myślenie schematami. Natomiast ja widzę, że po prostu chciałaby mieć mężczyznę nie chłopca, tak żeby jej relacja nie przypomina relacji matki z synem, nie widzę też w jej postach tego, że pragnie silnej
Tak naprawdę każdy facet nie mówi o tym, co go boli. Uważa, że lepiej jest robić dobrą minę do złej gry. Kompleksy mogą prowadzić do zdrady, problemów łóżkowych, braku akceptacji samego siebie czy wręcz niemożności funkcjonowania. w społeczeństwie. To przekłada się na problemy w związku i w pracy.
Na pewno nie raz pomyśli: „Nie mogę uwierzyć, że to już koniec” lub „Dlaczego to przydarzyło się właśnie nam”. Rozstanie to ogromny szok, szczególnie gdy kobieta, którą facet kocha, nie chce już mieć już z nim nic wspólnego. Taka sytuacja może dosłownie powodować nudności, utratę apetytu, stres, spadek koncentracji itd.
WWA VHS Lyrics: Przychodzi facet, który jest jeleniem / On nie wie o co chodzi w ogóle / Pije wódkę raz, drugi, a on się rozgląda / Zaprawi troszeczkę, no właśnie a ona akurat siedzi tam go
Goście. Napisano Listopad 3, 2009. jest miedzy nami bardzo fajnie. rozmawiamy ze soba non stop, spotkania sa fenomenalne. wszystko jeszcze na niewinnym etapie. odzywa sie do mnie caly czas i
no ale moze te buziaki,etc to tylko z przyzwyczajenia,bo czegos chce,moze ma do mnie sentyment,moze czeka tylko na moje zerwania. juz mu mowilam,ze mam tego dosyc,ze ja tak nie moge,a on
Temat: Starsza od mnie i nie wie czego chce. Witam was wszystkich, na wstępie chciałbym was poprosić o radę! Już nie daję rady.. Ja mam 23 a ona 25. Poznaliśmy się w sylwestra z 2020/21 roku przez znajomych wspólnych. Od stycznia kontakt stał się lepszy, spotkania, nocne jazdy autem, spanie u siebie i sprawy łóżkowe.
Gael dopiero co namiętnie kochał się z Palomą, a teraz całuje Elisę, ten facet nie wie czego chce i nie zasługuje na żadną z nich. Odpowiedz anonim242 (*.*.59.242) wysłano z m.cda.pl 2023-05-17 12:12:27 +2
Według psychoterapeuty Roberta Glovera "Miły Facet" unika konfliktów jak ognia i stanie na głowie, żeby tylko nikogo nie urazić i wierzy, że jeśli będzie dobry, szczodry i troskliwy, to w zamian poczuje się szczęśliwy, kochany i spełniony. Niestety, w pewnym momencie, kiedy spostrzeże, że "ta strategia nie przynosi pożądanych
1CWbQ. Jest w sieci takie miejsce, gdzie jest prawie 15 tysięcy kobiet i ja. I nie jest to moja mokra fantazja. To facebookowa grupa dyskusyjna, stworzona dla Fajnych dziewczyn (znajdziecie ją pod tym linkiem). Zapytałem tam kiedyś, o czym w kontekście związków członkinie grupy chciałyby poczytać, biorąc pod uwagę męski punkt widzenia. Okazało się, że temat dzisiejszego wpisu był jednym z najczęściej wymienianych. A jako że jestem niechlubnym rekordzistą starokawalerstwa w mojej rodzinie, myślę, że mogę coś o tym powiedzieć. Zapraszam więc, postaram się być zabawny i poważny. Czemu rekordzistą? Bo Joanna wciągnęła mnie na ślubny kobierzec w wieku 32 lat. To zabawne, bo w tamtym czasie mój stan cywilny ewidentnie uwierał część rodziny. Bo jak to tak może być. Już nie tak młody, ale zaradny, całkiem niegłupi i nie do końca taki najgorszy, a nie może się wreszcie ogarnąć i związać z kimś na stałe? Ano, nie mógł. Co gorsza, swoim rekordem z tronu strąciłem nawet… dziadka. On też był zawzięty, stawał okoniem przez 31 lat. Pomyślcie przez chwilę, jaką presję społeczną musiał odczuwać dziadek. Widziałem fotki, nie był też żaden ostatni! FACET NIE CHCE ZWIĄZKU? CÓŻ. PSYCHOLOGIEM NIE JESTEM Zgodnie z tym, co obiecałem we wstępie, próbowałem być zabawny. Teraz bądźmy poważni. Część z Was przyszła tutaj, bo faktycznie chce się dowiedzieć, czemu Wasz partner nie chce się ustatkować, pójść w relacji o krok dalej, ożenić, spłodzić potomka. Zasmucę Was, ale ja Wam tego nie powiem. Internet również raczej nie. To wie tylko on. Jeśli sama nie wyciągniesz z niego tego, co mu leży na sercu, to nikt inny tego nie zrobi. W szczególności ja. Ja mogę postawić jakieś tezy oparte na moim doświadczeniu, rozmowach z przyjaciółmi i znajomymi oraz na historiach z którymi miałem styczność. Tylko tyle. Może będzie to dla Was jakaś pomoc. Może wręcz przeciwnie – narobi zbędnych wątpliwości. Chciałbym, abyście pamiętały, że tego typu problemami zajmują się także specjaliści, i to żaden wstyd skorzystać z ich pomocy. GOTOWOŚĆ EMOCJONALNA Nowych lądów nie odkryję, jeśli powiem, że facet nie wiąże się, bo nie jest dojrzały emocjonalnie. Nie jest gotowy, nie jest wystarczająco dorosły. Zwał, jak zwał – efekt jest ten sam. Tkwisz w relacji, która od pewnego momentu przestała się posuwać do przodu. Ten moment dla każdej z Was może być na zupełnie innym etapie. Udany weekend zakończony super seksem, wspólny wyjazd nad jezioro, rodzinne wesele czy propozycja zamieszkania razem. Na którymś etapie coś zaczyna się blokować, jakby ktoś sypnął piachem w zębatki. Niby kręcą się dalej, ale jakby z większym wysiłkiem, mniej przyjemnie. Wiesz, że jeśli tak dalej pójdzie, to mechanizm nie wytrzyma i wszystko się rozsypie. I tak się niestety najczęściej dzieje. Związki, które znam – te, które powstały z takich „przetrzymanych” relacji – bardzo często się rozpadały. Nie pomagały próby przeczekania, ani gwałtowne ruchy, które tylko ten rozłam przyspieszały. Mężczyzna to narzędzie proste w obsłudze, czasem prostackie. Często do wielu aspektów dorosłości dorasta za późno. A związki są tego najlepszym przykładem. Nie martw się, może jesteś dla niego najlepszą partią pod słońcem, ale on nie jest dla Ciebie. Nie teraz. Kiedyś dotrze do jego świadomości to, co się stało, jednak Ty będziesz szczęśliwą mężatką z dzieckiem na ręku. A on będzie lajkował Wasze rodzinne fotki. MENTALNY PIACH I PRIORYTETY Są mężczyźni, którzy czują, że związać się trzeba. Tak, jak trzeba mieć auto, wynająć mieszkanie, spotkać się z kumplami i pojechać na weekend pod namiot. Wypada mieć też kobietę, wyjść z nią czasami do kina, no i uprawiać seks. Jak na to spojrzysz z góry, to wyjdzie Ci idealna matryca męskich potrzeb. W zdrowych proporcjach to wydaje się naturalne. Przynajmniej mnie nie razi, bo sztuką jest w życiu połączyć to, co lubisz i to, co robić trzeba. W zdrowych proporcjach. Niestety, wielu mężczyzn gubi te proporcje. Dopasowuje związek do swojego życia, a nie życie do związku. W konsekwencji notorycznie zaniedbuje i ignoruje drugą połowę. W takiej sytuacji nie ma mowy o głębszej relacji, pójściu do przodu. Jest tylko ta orka na ugorze. Czasem coś z niej wyjdzie, a czasem zupełnie nic. Czasem facet dorasta i się zmienia, a czasem stwierdza, że tak jest dobrze i wygodnie. Stajesz się wtedy tym niższym priorytetem, od którego wiele rzeczy jest ważniejszych. To już tylko Twój wybór, czy takie życie Ci odpowiada. TY JESTEŚ DLA NIEGO… A ON JEST DLA SIEBIE Co nie przeszkadza, abyście tworzyli razem całkiem zgrabną, zgraną i fajną parę. Według wielu moglibyście razem spędzić resztę życia. Problem w tym, że on traktuje Cię jako epizod przejściowy w drodze do lepszego jutra. Nie miał i nie będzie miał zamiaru budować głębszej relacji. Żyje tym, co tu i teraz z nadzieją, że jutro przyniesie kolejną szansę. Może lepszą, ale nikt nie powiedział, że tę idealną. Może warto zrobić więc szybką zmianę i zobaczyć, jak to wygląda z kim innym? Jest to jeden z bardziej popapranych charakterów, jakie może spotkać kobieta w życiu. Dlaczego? Ano dlatego, że bardzo ciężko wyczuć jego intencje. Szczerze współczuję każdej, która stanęła na drodze takiego dupka. CZY TO JUŻ WSZYSTKO? Nie. To nie jest takie proste jak w „Bravo Girl”. Ludzie to bardzo skomplikowane istoty. W ich głowach kryją się kłęby myśli i uczuć. Często sami nie wiemy, czy w danej chwili postępujemy dobrze, czy źle. Czy to już to, czy jeszcze nie. Długo zajmuje nam, aby dobrze poznać samych siebie, a co dopiero dopasować to do zupełnie obcej na początku osoby. Ciężko jest budować relacje z innym człowiekiem, jeśli do tej pory trzeba było dojść do zgody z samym sobą. To nic dziwnego, że ludzie czują przed tym strach, opór lub świadomie wypierają to ze swojego życiorysu. Wiem, bo sam tak robiłem. Wiem, bo sam przechodziłem przez te wszystkie etapy. Nie martwcie się, karma wraca. Te etapy przejechały też po mnie. Wyjątkowo tandetne będzie to, co napiszę, ale w relacji najważniejsze jest to, aby być fair, niezależnie od jej etapu. Względem siebie oraz względem drugiej osoby. To nie jest gwarant sukcesu, jednak jeśli będziecie fair, to ten sukces będzie smakował dużo lepiej. Nie wszystko w życiu wychodzi, a statystycznie relacje wychodzą pewnie najmniej. Rozpadają się na różnych etapach i z tym trzeba się pogodzić. Jeśli nie masz 16 lat, to nie powinno Cię to dziwić. Wbrew obiegowej opinii, moim zdaniem, lepiej żyć samemu, niż męczyć się w felernym związku tylko dlatego, żeby zadowolić drugą osobę lub otoczenie. To nie ma prawa się udać. Jeśli facet nie chce tego związku, tego co dla Ciebie jest w nim naturalne, bez czego nie wyobrażasz sobie dalszego życia, to zastanów się, czy jest to facet dla Ciebie. POWODZENIA! Żaden ze mnie romantyk, ale lubię patrzeć na szczęśliwe pary. Nienawidzę natomiast widzieć związków, w których się nie układa. Życzę więc Wam, abym zawsze mógł popatrzeć na Was z uśmiechem na twarzy. W związku, czy też w statusie panny na wydaniu. Zdjęcie: studiostoks/
Byłeś na kilku randkach z kobietą. Nadal ją poznajesz, ale interesujesz się nią i wierzysz, że wszystko idzie dobrze. Pyta, czy może z tobą porozmawiać, a ty widzisz wyraz jej oczu, którego miałeś nadzieję nie widzieć. Słyszysz te cztery słowa, których boi się każdy facet, który lubi kobiety: „Bądźmy po prostu przyjaciółmi”. Niektórzy nazywają to bycie „strefą przyjaciela” lub ostatecznym upadkiem. Odrzucenie jest trudne. Istnieje możliwość zamieszania i rozczarowania, gdy próbujesz zinterpretować i rozszyfrować jej słowa. Naprawdę ją lubisz i nie chcesz jej stracić, ale stajesz przed decyzjami o odejściu i byciu przyjaciółmi. Oto kilka wskazówek, co ma na myśli i jak odpowiedzieć. 1. Szczerze chce być przyjaciółmi. Doszła do wniosku, że nie jest już zainteresowana umawianiem się z tobą. Może myśleć, że jesteś wspaniałym facetem, ale nie pociągasz jej fizycznie, nie widzi długotrwałego związku lub zdaje sobie sprawę, że nie jest gotowa do zaangażowania. Zastanów się, czy chcesz się z nią przyjaźnić i co jest dla ciebie najlepsze. Bądź ze sobą szczery, aby ustalić, czy: Realistyczne jest założenie, że przyjaźń może zadziałać. Czujesz się komfortowo będąc jej przyjacielem i tylko jej przyjacielem. Możesz przenieść się i umówić się gdzie indziej, będąc przyjaciółmi i wiedząc, że ona może zrobić to samo. Przypomnij sobie, że masz wybór i nie spiesz się z decyzją, jeśli nie masz pewności. Postąpiła zgodnie ze swoją prawdą (która nie była do tej pory z tobą), więc daj sobie przyzwolenie na odpowiadanie swoją prawdą (mogę być przyjaciółmi, nie mogę być przyjaciółmi, potrzebuję czasu itp.). Unikaj przyjaźni z nią z poczucia winy lub ukrytych motywów, aby ją odzyskać. 2. Nie chce mieć z tobą nic wspólnego. Nie widzi przyszłej przyjaźni, ale myśli, że jest miła i mniej cię krzywdzi, używając tego wyrażenia. Przygotowuje cię do przejścia i jest szczera w swoim zamiarze, aby łatwo cię zawieść, chociaż jej słowa i jej myśli/czyny nie pasują do siebie. To twój najlepszy zakład, aby przejść dalej. 3. Nie wie, czego chce. Nie jest pewna, czy jest gotowa pożegnać się na dobre, więc używa tego wyrażenia, aby trzymać cię blisko siebie. Ta opcja jest trudna, ponieważ może prowadzić do przekonania, że nadal masz szansę. Bądź tu ostrożny – możesz szybko stać się facetem, do którego prowadzi, facetem, z którym rozmawia o swoich randkach lub facetem, który jest jednego dnia, a następnego nie ma. Ponownie, najlepiej jest iść dalej. Wróć na właściwe tory w poszukiwaniu miłości: Rozpraw się z utrzymującymi się uczuciami. Daj sobie czas na rozstanie i zajmij miejsce, jeśli zajdzie taka potrzeba, ale zachowaj optymistyczne nastawienie i nie pozwól, aby chwilowo zachwiana pewność siebie zabrała Cię ze sceny randkowej na zbyt długo. Ucz się z doświadczenia. Czy jesteś w strefie przyjaciela, ponieważ nie zrobiłeś następnego kroku ani nie powiedziałeś jej, jak się czujesz? Czy przegapiłeś ważne sygnały? Czy prosiła o coś, czego nie byłeś w stanie dać? Poruszałeś się za szybko? Chociaż może być trudno dokładnie określić jej tok rozumowania, wykorzystaj tę okazję do nauki i rozwoju. Unikaj przyjaciół z pułapką korzyści, jeśli Twoim głównym celem jest znalezienie trwałej miłości. Stwarza rozproszenie, brak jasności i utrudnia prawdziwe przejście. Bądź najlepszym sobą. Pamiętaj, że zdrowo jest iść dalej, niezależnie od tego, jak rozszyfrujesz jej słowa. Być może nie ma uniwersalnego rozwiązania dylematu „po prostu bądźmy przyjaciółmi”, ale kiedy działasz w autentyczny sposób, zgodny z twoim celem, jakim jest znalezienie miłości, nie możesz się pomylić. Chłopaki, czy dziewczyna, którą naprawdę lubisz, powiedziała ci, że po prostu chce być przyjaciółmi? Jak sobie z tym poradziłeś? Jaką radę dałbyś swoim bliźnim, gdyby znaleźli się w takiej sytuacji?
Piszę anonimowo. Chciałam sie wyżalić ale i podnieś na duchu wszystkie porzucone i zdradzone,niedocenione kobiety. Też sama jestem w takiej sytuacji,trafiłam na faceta świeżo po rozwodzie a w sumie jeszcze w trakcie,zdradzonego przez żone,który jak widzę sam nie wiedział jeszcze czego chce.. Był dobrym manipulatorem,w dodatku potrafił zadbać o kobietę,finansowo też bardzo dobrze,inteligentny,z poczuciem humoru i świetny w łóżku. Nasze dzieci,jego i moje też sie polubiły,jedyny minus to była odległość. Przynajmniej tak myślałam bo potem sie okazało,że dalej sie nie wyleczył z tej żony,ciągle o niej gadał,uprzykrzał życie i robił różne złośliwości,w naszym związku(może i krótkim) sam nie wiedział czego chce,najpierw nagabywał na moją nagłą przeprowadzkę potem twierdził,że nie czuje nic więcej ze potrzebuje czasu,był zazdrosny i nieufny..Moja cierpliwość sie skończyła,odwaliłam mu może i triche chamski numer(nie zdradziłam go żeby nie było) no i nastąpił koniec. Bardzo rozpaczałam(polubiłam tez jego dzieci i wkręciłam sie w wspólną rodzine),ale w końcu do mnie dotarło ze nie ma co rozpaczać,jego strata! Nie docenił mnie to inny to zrobi,a on niech dalej stalkuje żonke i pije sobie whisky w samotności. I przyznaje sie bez bicia to że był zamożny też mi imponowało,ale przede wszystkim na prawdè poczułam coś więcej i wiem ze on też,bo czułam to zwierzaliśmy sie sobie,byliśmy blisko..Nie zakochuje sie tak szybko więc nie moge mówić o wielkiej miłości,ale rodziło sie uczucie którego on nie docenił..Albo nie był gotowy. W każdym razie uświadomiłam sobie,ze to on bedzie w przyszłości żałował a ja mam zamiar sie dobrze bawić ?
kasiamis665 Dołączył: 2009-02-02 Miasto: Nowogard Liczba postów: 132 22 lutego 2012, 11:40 Witam jestem z facetem od 6 lat ja mam 22 a on 29. Caly zwiazek powtarzal ze kocha co prawda nie za czesto tylko kiedy mu sie zachcialo itp. kiedy przyszlo co do czego powiedzial ze potrzebuje troche czasu bo nie wie czego chce, nie wie czy chce byc ze mna do konca zycia, czy chce miec rodzine? czuje sie jak zabawka ktora sie zabawil i odstawil w kat. co myslec o tej calej sytuacji, jest ciezko gdyz on sie bawi w najlepsze i niczym nie przejmuje a ja wszystko analizuje? do tego wszystkiego stwierdzil ze w niczym sie nie dogadujemy, ze wszystko moja wina bo ja wszystko psuje nigdy nie jestem szczesliwa, a jak mam byc szczesliwa skoro on czekac caly tydzien na mnie woli isc pic z chlopakami, albo jezdzic gdzies z kims. pomozcie juz psychicznie nie wytrzymuje a przerwa trwa juz prawie miesiac;/ franuszka 22 lutego 2012, 11:44 oni wiedzą czego chcą, zazwyczaj chcą pogadaj z nim, powiedz wprost co czujesz, że to sie rozpada itp. Może Ty nadal myślisz, że razem jestescie a On ma Cie już w dupie? Przepraszam, że tak wprost ale tez kiedyś miałam podobna sytuacje. szagii 22 lutego 2012, 11:48 nie bez powodu jestescie ze soba tak dlugo, moze potrzeuje zmiany ? wiesz, mezczyzni musza sprobowac wszystkiego a na koncu sie stabilizuja, on boi sie takich ematow bo nie chce narazie dzieci i w ogole, boi sie mysli ze juz nic nie moze.. spokojnie porozmawiaj z nim unodostress 22 lutego 2012, 11:50 wlasnie. facet zazwyczaj bardzo dobrze wie czego chce.. jeśli nie kocha to jest z dziewczyną dla wygody i seksu =/ i on raczej wie o co come on ale nie chce Tobie powiedzieć.. to raczej my takie niezdecydowane jesteśmy .. Dołączył: 2012-02-06 Miasto: Wieliczka Liczba postów: 471 22 lutego 2012, 11:54 Wiesz jeśli chcesz do daj mu czas, ale popatrz na to z 2 strony co będzie jeśli założycie rodzinę a on po 5 latach małżeństwa powie, że jednak się pomylił i nie chcę związku?? Przemyśl to bo lepiej teraz pocierpieć niż zostać samotną matką w wieku np 35 lat. jesteś młoda i zasługujesz na szczęście może nie z tym mężczyzną a z innym. Wiadomo, że zawsze są problemy ja jestem już trochę po ślubie i wiem ,że jeśli facet jest jaki jest przed ślubem to nie ma co liczyć, że się zmieni po. Przeważnie jest jeszcze gorzej i naprawde trzeba bardzo dbać o to aby było ok. kasiamis665 Dołączył: 2009-02-02 Miasto: Nowogard Liczba postów: 132 22 lutego 2012, 11:58 no poruchac mozliwe, ale z drugiej strony po co bylby ze mna przez 6 lat, po co zabieralby mnie wszedzie do rodziny itp. czasme okazywal ze mu zalezy, ja nie mowie ze jestem swieta w swoim zachownaiu ale on tez nie jest idealny, tylko nie rozumiem dlaczego po 6 latach dopiero doszedl do wniosku ze nie wie czego chce, ze musi przemyslec wszystko, wiec dla mnie i tak juz nie bedzie to to samo bo nie bede w stanie lezec przy nim, kochac sie z nim bo bede ciagle myslec ze moze mnie oklamie albo cos w tym rodzaju;/ kocham go nad zycie i on o tym dobrze wie i sama mu pow ze moze skoro jestesmy tyle lat itp moze mozemy o czyms pomyslec a on pow ze ja na niego naciskalam a on nie chce chyba jeszcze tak powaznie sie wiazac. rozumiem to ale jesli sie kogos kocha chyba sie chce byc z ta osoba;/ no i wlasnie to on mowi ze ja mam takie podejscie ze juz rozstanie itp dla niego ciagle jestemy razem tylko potrzebujemy czasu bo takie zgrzyty czasem dobrze rokuja. Dołączył: 2012-02-06 Miasto: Wieliczka Liczba postów: 471 22 lutego 2012, 12:03 Powiem ci, że widaje mie się, ze jesteś dla niego taką stabilizacją tzn zawsze może do ciebie wróćić itp Są faceci którzy po prostu nie chcą być sami zawsze wola kogoś mieć , ale w momęcie kiedy pozna inna zostawi cię tak poprostu, on cię nie kocha. Faceci nie są skomplkowani oni wiedzą co robią to my mamy zawsze rozterki zyciowe. Znam wieli przypadków kiedy gościu był z kimś 6 -8 lat rozstali się a potem po zaledwie pół roku ożenił się z inną. Yenna92 22 lutego 2012, 12:15 obawiam się że ten związek dobiega końca, przynajmniej z jego strony Dołączył: 2011-08-03 Miasto: Warszawa Liczba postów: 2182 22 lutego 2012, 12:16 mój facet tez tak miał, że musiał odpoczac i sie zastanowic itd...i zajelo mu to 1 weekend!! po czym wrócił załamany co takiego zrobił, że mnie kocha i nie moze zyc bezemnie... Zrozumiał co stracił i teraz jest super..a skoro Twój chłopak juz miesiąc sie bawi i nie ma zamiaru do Ciebie wracac, nie teskni to znaczy ze NIESTETY nic z tego nie bedzie...rani Cie i nie powinnas na niego czekac, bpo to juz nie ma sensu... fitskinnybitch 22 lutego 2012, 12:17 Znam pary, które rozstawały się po 11 latach związku i tworzą szczęśliwe rodziny z kimś innym. Może to brutalne, ale wydaje mi się, że on ma Cię gdzieś. Nie warto marnować życia z kimś takim.
Temat: Facet nie wie, czego ze sobą 1,5 roku. Często się kłóciliśmy, ale takie mamy już charaktery. Spory nie trwaly dłuzej niż 3 dni. Szaleliśmy za sobą, on świata poza mną nie widział, kochał mnie, Wszystko by dla mnie poświęcił. Ja natomiast często bywałam zołzowata, obrażałam się o byle bzdety, prowokowałam go... Zawsze jednak mówił, że to takie słodkie, że jestem taka wredna, że kocha to we mnie... W miare swoich możliwości był wyrozumiały, ustępował mi...Choć sam ma ciężką osobowość, jest zaborczy, zazdrosny i uparty. Jestem typową jedynaczką i potrafię być jak wrzód na dupsku... Wydawało mi się, że znalazłam kogoś idealnego dla mnie, kogo nie zrazi mój trudny charakter. Mój były zawsze był we mnie wpatrzony jak w obrazek, robił mi niespodzianki, wymyślał różne romantyczne akcenty, gdy mnie poznał zmieniły sie jego upodobania muzyczne, zaczął intereswać się tym, co ja, zapoznał się z moimi znajomymi. Ludzie uważali, że to chęc zaimponowania mi, że to nie jest prawdziwe, ale ja przywykłam, uwierzyłam mu... Na początku duzo rozmawialiśmy o tym, co czujemy, jednak z czasem, jeśli się cos działo to z reguły ja prawiłam monologi, a on słuchał i czasami sprawial wrażenie, jakby chciał powiedzieć, ze ciągle coś od niego chcę, ciągle coś mi nie pasuje... Jednak nigdy mnie nie opuścił w potrzebie, zawsze po kłotni pierwszy sie odzywał, pierwszy mnie przytulał i mówił, że wszytsko będzie dobrze... Spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu i zawsze mieliśmy dużo wspólnych rzeczy do roboty. Dobrze się dogadywaliśmy, ja lubię "męskie" zajęcia, typu ryby, grzyby, piłka, samochody, karty, wypad na piwo. Duzo zajęc nas łączyło. Mimo kłotni wiedziałam, że nie mogłabym go zamienić na nikogo innego , choć czasem nie doceniałam, wysmradzałam, kochałam ponad życie i miałam nadzieję, że już zawsze tak będzie. Że zawsze będziemy blisko, w naszym świecie, pomagać sobie i się kochać... Niestety w pewnym momencie doszło do tego, że zaczęliśmy się oddalac... Może wkradło się odrobinę rutyny, ale doszły nam nowe obowiązki na uczelni, on był zazdrosny o mojego najlepszego przyjaciela, który coś do mnie czuje, a z którym utrzymywałam częstszy kontakt. Był chorobliwie zazdrosny, w dodatku w pracy, w domu miał kłopoty. Doszło do kilku awantur, jedna była bardzo poważna. Po tej awanturze on jakby się wypalił. Coraz rzadziej się odzywał w ciągu dnia, nasze rozmowy były ograniczone, nie słuchalismy sie. Psuło się jednym słowem, ale ja ciągle nie widziałam tego, bo myslałam że to minie, że to tylko taki okres... Dopiero, gdy było naprawde źle, gdy on zaczął naprawdę się odcinać obudziłam się... Próbowałam rozmawiać, prosiłam, błagałam, dzowniłam do niego, pisałam, ale nic nie pomagało. Mówił tylko, ze on już nie może być taki jak dotychczas, ze mam to zaakcpetować, ale nie potrafił powiedziec, co dokładnie się w nim zmieniło, zgasło... Przez cały ten czas przepraszał, mówił, że bardzo mnie kocha, ze beze mnie nie może, że nigdy mnie nie opuści, że on to naprawi, że ogarnie się, że będzie jak kiedyś... Ja byłam bezradna, często płakałam... Nic z jego strony się nie zmieniło, wręcz przeciwnie, doszła złosć związana z zazdrością, potem róznice, okazało się, ze nasze wspólne plany na przyszły rok nie mają dla niego odniesienia w rzeczywistości... W końcu w najgorszym dla mnie momencie on powiedzial, ze to koniec. Że kocha mnie , owszem, ale nie widzi przyszłości dla nas, że nasze charaktery są zbyt duza sprzecznością, że zbyt mocno sie ranimy, że zblokował się i nie potrafi już być ze mną...Powiedział, ze nie chce tylko, bysmy traktowali się jak nieznajomi, tylko spotkali czasami. Byłam zdruzgotana, pisałam do niego, dzowniłam, prosiłam, aby mi pomógł, aby przytulił... Byłam na skraju, sama, zawsze do niego przychodziłam z każdym moim problemem, a on odpisał mi kilka razy, a potem urwał kontakt... Po kilku dniach dałam mu spokój... Nie mogłam jesc, spac, ale postanowiłam, że zmienie tą sytuację, ze teraz ja pokażę, będę walczyć ile sił... Zmieniłam nastawienie, poprosiłam o spotkanie. Zgodził się. Rozmawialiśmy długo, o wszystkim, co u nas... Potem się przytuliłam. . . Aranżowałam kolejne spotkania, on nie wykazał ani razu inicjatywy, wszystko z jego strony było takie niezobowiązujące, takie wymęczone, ale nie dawałam za wygraną... Zaczęlismy brnąc w to coraz dalej. Nie potrafił mi sie oprzeć, sam przyznał, że ma do mnie ogromną słabośc, jednak nie chciał słyszec o powrocie, twierdził, że się zblokował przed byciem w związku, że nie potrafi i basta, poza tym tonie w problemach, jest zmęczony... Nie angażował się w to, był ostrożny, miał czas na wsystko, a ja byłam jakby dodatkiem. Dzielnie to znosiłam, jednak w końcu że to nie może tak trwać, ile jeszcze mamy tkwic w ukladzie "bez zobowiazan" skoro się kochamy... On jakby się przejął, powiedział, że dla niego to wcale nie jest "bez zobowiązań" , że kocha mnie, ale chce, żeby to powoli się jakos ułożyło, że ma nadzieje, że będzie dobrze... W końcu zaczął w to wkładac odrobinę serca, jednak i tak czułam niedosyt. Byłam jednak szcześliwa, byłam blisko... W końcu bylismy już niemal ze sobą, kiedy wzięłam do ręki jego nieszczęsny telefon i ujrzałam, ze pisał ze swoja dawną znajomą, w dość jednoznacznym klimacie, nazywał ja tak, jak mnie kiedyś, widac, ze był zaaferowany tą znajomością. Wszystko we mnie się wzburzyło, on poświęcał mi minimum czasu, musiałam na niego czekać, inicjować te spotkania, żeby to odbudować... Tak bardzo cierpiałam, że znalazłam się na skraju, tyle łez wylałam, gdy mnie zostawił. Twieerdził, że nie interesują go inne dziewczyny, że nie poszuka drugiej takiej, jak ja, że nie potrafi, ze ma tak mało czasu, czasami czekałam kilka minut, aby mi odpisał 3 słowa... Poczułam sie osuzkana i wykorzystana, jako "opcja"... Całe emocje przelałam na zewnatrz, znów doszło do awantury, uderzyłam go... Uważam, że to prymitywne, ale naprawde w tamtym momencie wszystko mi się zawaliło, tyle starań, żeby się dowiedzieć, że jest sie w jakiejś grze, że staram się o każdy jego kontakt, a on poświeca ten cenny czas na flirtowanie z jakaś dziewczyną. On się wystraszył, obiecał, ze to naprawi, ze kocha mnie, ze pragnie tylko mnie, że zrobi wsyztsko bym dała mu szanse... Postanowiłam się odciąc na chwilę, spotkalismy się kilka dni póxniej, przepraszal, obiecywał , że to naprawi, nawet dał mi kwiaty, jednak jakoś nie angażował się specjalnie... dalej dbał o swoje potrzeby, a ja byłam gdzies obok... Mielismy sie spotkać na chwilę w jeden dzien, jednak on twierdził, że musi pilnie jechac do domu... jak się potem okazało, "pilnie" jechał do kumpla pić... Wkurzyłam sie, znów poczułam się na drugim planie, pokłóciliśmy się przez sms, na drugi dzien sie spotkaliśmy przypadkiem, siła praktycznie musiaałam go zaciagnąc w zacisze by porozmawiać. On nie chciał mi nic tłumaczyć, powiedział, że jednak rezygnuje, że kocha mnie, ale... no ale ... ten sam powod... nie widzi tego, nie dogadamy się, nie chce mu sie domyslać czego ja oczekuję (choć wiele razy mowilam), ze nie chce byc ze mna i nie będzie mnie już więcej ranił. Rozstalismy się w złości, on wyjechał na pare dni.. Zero kontaktu... Mam już dośc, męczę się bez niego, ale z nim też nie jest kolorowo, nie moge sie uwolnić od wspomnień, od tej słabości do niego. Kocham go, chce to naprawic, ale nie potrafię walczyć i starac się za 2, nie potrafię.... Jak powinnam go traktować? Jak mam postępować... On zmienia zdanie tak czesto... Mam mętlik w głowie... Prosze, pomózcie mi spjrzeć na to trzeźwo, zinterpretować jego postepowanie...
facet nie wie czego chce